KRZYSZTOF BUCZAK Malarstwo

Otwarcie: 22.01.2003

P1010027

 

Krzysztof Buczak jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Dyplom z malarstwa obronił w Gościnnej Pracowni Leona Tarasewicza w 2001 roku.

Artysta w swoim realistycznym malarstwie przedstawia sceny z życia małego miasteczka, rodzinnego Węgrowa na Mazowszu. Motywem obrazów staje się dla niego opustoszała ulica, wnętrze barokowego kościoła w czasie nabożeństwa, procesja wiernych podczas uroczystości z figurą kopii Matki Boskiej Fatimskiej czy pielgrzymka na Jasną Górę. Wszystkie obrazy składają się z 25 części, każda o wymiarach 40×50 cm. Poszczególne elementy są wybranymi kadrami fotograficznymi, które artysta pieczołowicie maluje na płótnie i zestawia obok siebie, tworząc swoisty dziennik zapisów sytuacji i oglądu z różnych perspektyw. Te zabiegi dają wrażenie bardzo precyzyjnego, niemal mechanicznego zapisu w sposobie widzenia konkretnej sytuacji. Obrazy wiszą obok siebie, w kilkucentymetrowych odstępach, tworząc rodzaj ramy, której w rzeczywistości nie ma.

Malarski realizm szczegółów, niebywała dbałość i umiejętność widzenia zdarzeń w obrazach Krzysztofa Buczaka to bardzo rzadki, czy nawet wręcz wyjątkowy przykład bycia w sztuce z własną, tożsamością nie podyktowaną żadną obowiązującą modą czy konwencją. Zresztą ta forma malarska, czy sposób obrazowania pojawił się u niego już na studiach, kiedy malował kamienice na plenerze malarskim w Katowicach czy później, gdy z wielką pieczołowitością, bardzo długo studiował martwą naturę z figurką Matki Boskiej zatopioną w kwiatach. Można domniemywać, że te doświadczenia z pracowni wskazały mu możliwość powrotu do miejsca, w którym się wychował. Jednakże z perspektywy innej niż ta, kiedy wyruszał na studia akademickie do Warszawy.

Po pięciu latach edukacji, Węgrów znów odzyskał w jego oczach wartość, choć trzeba powiedzieć, że nie jest to wartość wyłącznie sentymentalna. Obrazy stają się tu formą przyglądania się temu, co stanowi jego świadomościową bazę. Te momenty w jego obrazach, kiedy powtarza się ten sam motyw nieco przesunięty czy z innej perspektywy świadczą raczej o tym, że autor obserwując, rozważa własną sytuację. Potem powtarza motyw. Znów poświęca mu wiele czasu i jakby nie dochodzi do konkluzji. Kończy obraz zamknięty w strukturalną całość. Zasada, polegająca na rygorystycznych podziałach ograniczonych do 25 części pozostaje niezmienna.

A artysta w sposób niemal benedyktyński oddaje się swoim zapisom, które pozorując szybką, reporterską fotografię są długotrwałym medytacyjnym czuwaniem. Czuwaniem nad samym sobą i badaniem własnej tożsamości.

 

A. Nawrot, J. Gryka