Uwaga malarstwo!

INNI I PIOTR C. KOWALSKI Obrazy, obiekty, dokumentacja

Otwarcie: 24.10.2003

Czynna do: 21.11.2003

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

„Wielu oszczędnych poznaniaków widziałem, ale tak bardzo oszczędnego jeszcze nie” te słowa usłyszałem w trakcie prezentacji autorskiej w Cieszynie w 2000 roku, gdy pokazywałem slajdy z cyklu „OBRAZY PODWÓJNE, czyli MALOWANE NA SZTALUDZE I POD”.

A to moje podwójne malowanie zaczęło się na początku lat 80-tych w Poznaniu na dolnym Łazarzu, gdzie zamieszkałem po studiach z moją żoną Joanną i córką Justyną. Nikt specjalnie nie lubi sprzątać, szczególnie ja, tym bardziej
w trakcie malowania lub zaraz po. Wówczas obrazy malowałem w mieszkaniu gdzieś między kuchnią, a łóżeczkiem dziecięcym, a wiadomo przecież nie od dziś: gdzie się drwa rąbie, tam wióry lecą. A jak się maluje, to jest się nie tylko pomalowanym, nie tylko obraz jest pomalowany, ale pomalowane jest wszystko wokół, czyli meble, ściany, no i przede wszystkim podłoga. Tak jest w moim przypadku, dlatego wszystko wokół sztalugi oraz podłogę pozakrywałem szarymi papierami i dopiero wtedy malowałem i malowałem. Właściwie to świata poza moimi malowanymi obrazami wtedy nie widziałem. Świat zresztą też mnie nie widział.

Po kilku dniach intensywnego malowania nie byłem zupełnie, ale to zupełnie zadowolony z nowych obrazów, ale o dziwo po zabraniu sztalugi okazało się, że całkiem interesujące były ślady po malowanych obrazach zarejestrowane na papierach. Do tego stopnia byłem zadowolony, że aż podskoczyłem z radości na ich widok i postanowiłem przy następnym malowaniu porozkładać coś bardziej trwałego niż papier, a że pod ręką miałem tylko płyty pilśniowe, to kładłem te płyty, dość przypadkowych formatów zresztą. Następnie kupowałem już tylko blejtramy zawsze podwójne i o identycznych formatach.

I tak się zaczęło na dobre to moje PODWÓJNE MALOWANIE. I tak rozpoczął się w naturalny sposób proces rejestracji mojego malowania i trwał przez kilka dobrych lat. A jeśli jeszcze uwzględni się bardzo ważny fakt, że farba, która spada tyle samo kosztuje, co ta sama farba, która nie spada, która pozostaje na płótnie, to…………….. to to jest dopiero to.
Kilka lat temu postanowiłem po dłuższej przerwie wrócić i kontynuować ten cykl z nowymi doświadczeniami, gdyż, jak mi się wydaje, doskonale wytrzymał próbę czasu. Już, już kupiłem niezbędne blejtramy, już chciałem zacząć malować, aż nagle pomyślałem, że przecież INNI malarze też malują na sztalugach, prawie wszyscy malarze malują na sztalugach. Czemu by im nie zaproponować „malowania dla mnie”, tak przy okazji, tak mimochodem? Przecież nie muszą kupować specjalnie nowych farb, nie muszą malować dodatkowo, wystarczy, że tak, jak ja kiedyś rozłożą płótna nawet bez blejtramów pod sztalugą i absolutnie nie będą się tym przejmować.

I tak właśnie rozpoczęło się 2 i pół roku temu malowanie moich OBRAZÓW PODWÓJNYCH na nowo. Mam ich obecnie kilkanaście, MOICH NIE-MOICH, a na wystawie w Galerii Białej w Lublinie będą pokazane ślady twórczości wszystkich malarzy z nowego projektu UWAGA MALARSTWO!, a jeśli znajdzie się jeszcze trochę miejsca to także ślady INNYCH malarzy.

Piotr C. Kowalski,
Poznań, Łazarz, 27.09.2003