Droga do Animistów 22.06.2016

Alicja_Lukasiak_Matahari34_logo

Alicja_Lukasiak_Matahari34_logo

 

Waikabubak, Sumba

Waikabubak, Sumba

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

 

Jesteśmy na wyspie Sumba.

Z portu w Sape, na Sumbawie, wypłynęliśmy z 27 godzinnym opóźnieniem. Noc spędziliśmy na Pertaminie, jednak reszta ludzi koczowała na ziemi, trzymając pod ręką dobytek i zwierzęta na sznurkach przywiązanych do nogi. 17 tysięcy wysp a transport morski wciąż nie może osiągnąć poziomu, na którym można by choć dowiedzieć się, kiedy odpływa prom i kupić bilet z wyprzedzeniem. Kasa otwiera okienko na kilka godzin przed rejsem.

Chaos totalny.

W porcie spotkaliśmy grupę rowerzystów z Francji. Jeden z nich od dwóch lat jest w drodze i jest niezłym tytanem woli. Reszta grupy, dołączyła do niego na kilka tygodni.

Dobrze było zamienić kilka słów o tym co ich i co nas spotkało.

 

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Pertamina, Sape, Sumbawa

Pertamina, Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

Port Sape, Sumbawa

 

9 godzin na promie szybko minęło. Płynęliśmy nocą z pełnym księżycem, przy falach srogich i głośnych. Kiedy ukazały się światła wyspy, silniki ucichły a po pokładzie biegali ludzie krzycząc, że problem, że zabrakło diesla. Paliwo się skończyło a my dryfowaliśmy kołysani na boki. Załadowany po sufit ciężarówkami prom, trzeszczał w szwach. Ludzie wyglądali za burtę, szukając rozwiązania.

Jakoś jednak włączono dodatkowe zasilanie i dopłynęliśmy powoli do portu.

Panował tam chaos. Samochody z lądu pierwsze chciały wjechać na prom, zanim te z promu wyjadą. To samo robili ludzie.

Zator regulowali mundurowi.

 

Prom Sape do Waikelo, Sumba

Prom Sape do Waikelo, Sumba

Prom Sape do Waikelo, Sumba

Prom Sape do Waikelo, Sumba

Prom Sape do Waikelo, Sumba

Prom Sape do Waikelo, Sumba

 

Wyjeżdżając z promu na ląd doceniliśmy podwyższenie zawieszenia naszego samochodu. Połączenie promu i lądu było dla ciężarówek i osobowy samochód nie pokonał by tej rampy.

Była pierwsza w nocy, pojechaliśmy wiec wprost do Lamboji, na ziemie Arno, który buduje tutaj swój dom. Jego ziemia jest na południu wyspy, tuż obok miejsca, gdzie co rok rozgrywa się słynna Pasola. Ocean łączy się tu z lądem wyjątkowo pięknie i dziewiczo. To raj dla surferów.

Od jesieni tamtego roku, stan dróg mocno się pogorszył. Pora deszczowa zrobiła swoje i jechaliśmy momentami jak na nocnym off road.

 

Lamboja, Sumba

Lamboja, Sumba

Południowa Sumba

Południowa Sumba

Południowa Sumba

Południowa Sumba

Południowa Sumba

Południowa Sumba

Wyspę znamy z pory suchej, kiedy była w tonacji rozpalonych brązów i wypalonych ogniem czarnych pól.

Teraz trawy były zielone i miały metr wysokości a drogi zdawały się być węższe. W przeciwieństwie do poprzednich wysp, temperatura nocą znacznie się obniżyła. Było około 20 stopni i pierwszą nocą porządnie nas przechłodziło.

Rankiem spotkaliśmy opiekuna domu i rozpoczęły się nasze komiczne dialogi w Bahasa Indonesia. Te kilka słów, które znamy pozwalają jednak na podstawową komunikcję.

Zaparzyliśmy sirsaka i moringę na powitanie. Podaliśmy do tego ryby z lodówki, które zostały nam jeszcze z Sumbawy.

Trzymający formę, bez siwego włosa na głowie, 75 –cio letni smukły gość, pijąc zioła, jedząc rybki, zwierzał się ze swych dolegliwości.

Chwilę później, Alicja stała sie jego doktorem a on jej pacjentem. Zioła zasmakowały a wieczorem otrzymaliśmy od niego świeżą moringę, z której zrobiliśmy kolację.

Wracając z wybrzeża, dopadła nas grupa dzieciaków handlująca kokosami. Wzięliśmy dwanaście a cały orszak asystował nam w drodze powrotnej.

 

Młodzi sprzedawcy kokosów, Sumba

Młodzi sprzedawcy kokosów, Sumba

Częsty widok na plażach Sumby

Częsty widok na plażach Sumby

Ocean Indyjski, Sumba

Ocean Indyjski, Sumba

Ocean Indyjski, Sumba

Ocean Indyjski, Sumba

 

Kiedy robiliśmy kolację, cała grupka obserwowała nasz każdy ruch. Po 10 minutach mieliśmy dosyć a przy założeniu, że trwało to godzinę, drażniło na całego.

To jedna z cech ludzi w Indonezji. Są wścibscy bezgranicznie. Potrafią zajrzeć w każdą szczelinę i obserwować każdy ruch godzinami. Są jak koty kręcące się wokół zastawionego stołu. Nie pomaga tupanie nogą czy klaskanie w dłonie.

Są soliści, ale są i grupy. Ośmieleni towarzystwem, szyderczo dowcipkując, wprowadzają bardzo nieprzyjemny klimat.

W takich sytuacjach trzeba się ogarniać i szybko zmykać.

 

Grupa obserwatorów, Sumba

Grupa obserwatorów, Sumba

Wybrzeże Sumby

Wybrzeże Sumby

Następnego dnia odwiedziliśmy miasto Waikabubak, gdzie dokonaliśmy ostatniej naprawy samochodu w warsztacie prowadzonym przez chińską rodzinę.

Polecamy ten zakład jako jedyny w Indonezji a odwiedziliśmy mechaników już kilkadziesiąt.

Po południem przypadkowo natknęliśmy się na ceremonię w jednej z wiosek.

Zabito 10 świń, przybyło 450 gości, świnie ćwiartowano, gotowano mięso w wielkich garach, goście siedzieli i gaworzyli, po czym podano jedzenie i do domu.

To była impreza zrobiona przez jedną z rodzin jako fiesta.

Podczas zabawy jeden z gości dostał konwulsji. Niesiono go na rękach a on zwijał się kabłąk krzycząc. Prawdopodobnie chwilę później zmarł, bo słychać było lament kobiet.

Impreza jednak trwała w najlepsze, mięso dzielono zgodnie z wytycznymi, lano zupę z wielkiego gara, pito czarną mocną kawę, bimber i palono milion papierosów. Indonezyjczycy palą wszędzie i cały czas. Jadąc na motorze, w klimatyzowanych autobusach czy przy jedzeniu. Tutaj rak płuc zbiera wielkie żniwo i raczej nikomu to nie przeszkadza.

 

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

 

Na Sumbie pali się lokalny tytoń. Jednak prawdziwy kult, to kult mięsa. Mięso jest wszystkim. Jest najcenniejsze i każdy śni o świeżym kawałku czarnej świni przeżuwanej w ustach.

Ceremonie bez krwi i mięsa nie mają mocy.

Zabijanie i ćwiartowanie wprawia ich w rodzaj transu, podczas którego wykonują perfekcyjne ruchy ostrym i długim nożem. Są spoceni i sapią jak konie w gonitwie. Brodzą w kałużach krwi i cuchnących wnętrznościach wydobytych z gorących ciał. Każdy kawałek rąbanki jest zapisany i przeznaczony dla konkretnej osoby. Te lepsze kawałki, dla lepszych gości a reszta dla pospołu. Kastowość silnie tu występuje i jest mocno przestrzegana.

Tłum obserwujący tę jatkę żuje betel zwany siripina. Wokół nich ziemia zabarwiona jest na czerwono, od wypluwanych z ust resztek.

Czerwień barwi ich usta, co w połączeniu z dywanem krwi wokół ćwiartowanych zwierząt, tworzy wampirzy wprost spektakl.

To była jedna z wiosek w mieście Waikabubak, w której nadal kultywuje się religię Marapu, którą my zaliczmy do Animizmu.

Zwyczajowo ludzie z wioski proszą o pieniądze i wpis do księgi gości.

 

Podział mięsa, Waikabubak, Sumba

Podział mięsa, Waikabubak, Sumba

Podział mięsa, Waikabubak, Sumba

Podział mięsa, Waikabubak, Sumba

Podział mięsa, Waikabubak, Sumba

Podział mięsa, Waikabubak, Sumba

Podział mięsa, Waikabubak, Sumba

Podział mięsa, Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Ceremonia w Waikabubak, Sumba

Opuszczając Waikabubak odwiedziliśmy lokalny bazar. Papaja i ryby w cenach dla Bule. Jednak udało nam sie umówić zakup liści sirsaka na środę.

Wracając zaczepiliśmy chiński sklep z Bintangiem i ruszylismy w podróż do Lamboji.

Rankiem wyjechaliśmy z zachodniej Sumby na wschód, do miasta Waingapu, aby dowiedzieć się kiedy mamy prom do Kupangu, na Timurze. Po drodze zajechaliśmy na bazar, aby odebrać wielki wór liści sirsaka, zamówiony dwa dni wcześniej.

Prom odpływał w piątek o godzinie 13, więc mieliśmy dzień na plaży, na północnym wybrzeżu.

Miejsce to odkryliśmy rok temu. Jest cudowne. Tylko my i rybacy mieszkający pod plandekami. Są przyjaźni i zupełnie zajęci swoją codziennością.

Mamy w tym miejscu oddech od hallo mister.

Morze jest wspaniałe i bawimy się po swojemu.

 

Plaża Rua, Sumba

Plaża Rua, Sumba

Plaża, północna Sumba

Plaża, północna Sumba

Pełnia księżyca i duży odpływ morza, północna Sumba

Pełnia księżyca i duży odpływ morza, północna Sumba

 

Wieczorem, kiedy droga mleczna oświetlała horyzont, podjechał do nas samochód wypełniony ludźmi.

Alicja myślała, że chcą nas obrabować i się nieźle wystraszyła.

Panowie jednak wysiedli, przebrali się w śmieszne stroje, założyli maski, w dłonie chwycili kusze i ruszyli do morza.

Kilu z nich, którzy pozostali na lądzie, rozpaliło ognisko, aby upiec złowione ryby oraz, aby się ogrzać po długim pobycie w wodzie.

Dwie godziny później, mieliśmy jednego lobstera, ośmiornicę i dwie duże ryby.

W ich koszach były prawdziwe potwory. Wielki squid z pancerzem niczym żółw. Wielka kolczasta ryba, którą ludzie pompują i wysuszają, ryby w kształcie małych krokodyli.

Szczęśliwie w lodówce był lód, wiec przechowaliśmy wszystko na następny dzień.

Obudziliśmy sie przed świtem, kiedy po jednej stronie niebo zabarwia się na czerwono. Jest wtedy chłodno i można zająć się czymś co wymaga fizycznej pracy.

 

 Zachód słońca, północna Sumba

Zachód słońca, północna Sumba

Ekipa nocnych poławiaczy, północna Sumba

Ekipa nocnych poławiaczy, północna Sumba

Homar, północna Sumba

Homar, północna Sumba

Ośmiornica, północna Sumba

Ośmiornica, północna Sumba

Homar, północna Sumba

Homar, północna Sumba

 

Dzień rozpoczęliśmy od segregacji sirsaka i suszenia go.

Jest wspaniały. Ma słodki zapach porzeczki.

Zaparzyliśmy dzisiaj świeże gałązki. Pobudzają, jednak smak jest inny niż z liści wysuszonych. Brakuje tej esencji i aromatu jaki daje susz.

Popracowaliśmy też z liśćmi papaji, które kupiliśmy na innym bazarze, w okolicy pola, gdzie rozgrywa się Pasola.

Dzień spędziliśmy w wodzie i na słońcu. Po południem ruszyliśmy do sklepu, aby zakupić kawę, której zabrakło nam bardzo mocno.

Wieczorem mieliśmy piękny zachód słońca. Chwilę później, drogę mleczną. To kino, którego brakuje nam żyjąc w mieście. Patrząc w ten ekran, czujemy jedność z naturą i jest nam dobrze.

Fascynuje nas, ale i rodzi wiele pytań.

 

Odrywanie liści sirsaka od gałazek

Odrywanie liści sirsaka od gałazek

Wioska w drodze do Rua, Sumba

Wioska w drodze do Rua, Sumba

Architektura wschodniej Sumby

Architektura wschodniej Sumby

Grobowiec animistyczny, Waikabubak, Sumba

Grobowiec animistyczny, Waikabubak, Sumba

Wioska w drodze do Rua, Sumba

Wioska w drodze do Rua, Sumba

Waikabubak, Sumba

Waikabubak, Sumba

Ceremonia z okazji pierwszego obcinania włosów u sześciolatka, Sumba

Ceremonia z okazji pierwszego obcinania włosów u sześciolatka, Sumba

Sumba

Sumba