Kolekcja alternatywna

Magda Bicz, Tomasz Bielak, Katarzyna Cichoń/Michał Stachyra, Eliza Galey, Daniel Gierulski, Jan Gryka, Paulina Kara/Tomasz Żbik, Jarosław Koziara, Robert Kuśmirowski, Anna Nawrot, Pawilon Stabilnej Formy [Cezary Klimaszewski/Tomasz Kozak/Tomasz Malec], Kamil Stańczak, Mariusz Tarkawian, Jacek Wierzchoś

Otwarcie: 29.05.2009, godz.: 18.00

Czynna do: 3.07.2009, w godz.: w dni powszednie 11.00-17.00

SONY DSC

Kolekcja alternatywna to czwarta wystawa, zorganizowana przez Galerię Białą, w opuszczonych przez Akademię Medyczną pomieszczeniach Centrum Kultury w Lublinie. W związku z planowanym remontem całego budynku, jest to ostatnia ekspozycja w tym miejscu.

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Pierwsza wystawa pn. Nova biała odbyła się w 2005 roku, następna Transgresja wyobraźni w 2007 a Remont generalny w 2008. Były to wielkie, jak na warunki lubelskie, prezentacje sztuki aktualnej i poszukującej, odnoszące się do kontekstu miejsca, jego historii oraz poruszające wątki ze sfery społecznej, kulturowej, politycznej.

Wystawy z 2005 i 2007 roku były manifestacjami sztuki lubelskiej, szczególnie artystów najmłodszego pokolenia, zaś w wystawie Remont generalny wzięli udział artyści między innymi z Poznania, Torunia, Warszawy, Łodzi, Gdańska.
W Kolekcji alternatywnej ponownie biorą udział artyści związani z Lublinem: Tomasz Bielak, Magda Bicz, Katarzyna Cichoń/Michał Stachyra, Eliza Galey, Paulina Kara/Tomasz Żbik, Jarosław Koziara, Robert Kuśmirowski, Pawilon Stabilnej Formy – Cezary Klimaszewski/ Tomasz Kozak/Tomasz Malec, Kamil Stańczak, Mariusz Tarkawian oraz niżej podpisani.

Wystawa ma charakter wyłącznie realizacyjny. Powstaną prace in situ, jak fresk Mariusza Tarkawiana zapoczątkowany dwa lata temu, który teraz został znacznie rozszerzony. Na wirydarzu widać ślady pracy Leona Tarasewicza z Remontu generalnego.

Propozycje artystów traktujemy jako potencjalną kolekcję aktualnej sztuki. Jest to koncepcja, odnosząca się do istniejących zbiorów sztuki, zarówno lubelskich jak i ogólnopolskich, które w istocie rzeczy są namiastką tych funkcjonujących na świecie.

Przyglądając się lubelskim kolekcjom galerii BWA, Zamku i Zachęty postrzegamy tę wystawę jako alternatywę wobec istniejącego status quo.

Tekst Piotra Pękali jest subiektywnym przewodnikiem po tej wystawie.

Anna Nawrot i Jan Gryka

___

SONY DSC SONY DSC SONY DSC

Zakamarki, wnęki, szczeliny i inne wątki permutacyjne – nowa wersja.

Jan Gryka w 2001 roku zaprosił do galerii swoich znajomych aby pomogli mu przy tworzeniu wystawy. Ponad sześćdziesiąt osób dostając pełną swobodę w kreowaniu swojego fragmentu wypełniło ciastem z mąki po jednym kwadracie wyrysowanym na ścianie. Tym samym każdy kwadrat będący prezentem dla artysty, jednocześnie stał się jego subiektywnie widzianym portretem zawierającym informacje na temat stosunku jego autora do Jana Gryki. W efekcie tych działań powstał portret artysty we w n ę t r z u. Dlatego też nie dziwi nabożny stosunek z jakim artysta obchodził się z każdą odpadającą drobiną. Opatrzona numerem zyskała tożsamość – stała się symbolem ciała artysty, tak jak ono wystawione na próbę czasu. Objawiła się jakaś smutna egzystencjalna prawda o przemijaniu. Artysta zaczął tworzyć swój zwielokrotniony portret oprawiając część z nich w ramki i prezentując na wystawie, jak gdyby próbował zatrzymać upływające chwile.

Teraz pokrywając potencjalne obiekty wystawiennicze ciastem, tworzy jak sam pisze dystans, ja bym dodał dystans ciała. Ukazuje, iż to czym jest dzieło sztuki pokryte jest ciałem, mówiąc inaczej – ukryte jest we wnętrzu. Na ścianie pozostaje sama ramka.

___

SONY DSC SONY DSC

Realizacja Mariusza Tarkawiana obrazuje chyba najbardziej wielowątkowy wymiar Kolekcji alternatywnej. Artysta tworzy swoją alternatywną kolekcję dzieł sztuki od początku jej istnienia, aż po chwilę obecną. Jednakże jest to kolekcja, której nie można zdjąć ze ścian i zabrać do domu, tym samym nie da się jej włączyć do żadnej innej kolekcji. Tworząc bezpośrednio na ścianie odmawia swoim artefaktom aspektu rynkowego. Pozostaje przyjemność tworzenia. Realizując ją tuż przed generalnym remontem całego budynku od razu liczył się z tym iż najprawdopodobniej nie przetrwa do 2010 roku. Jedyne miejsce gdzie ma szanse funkcjonować jest to przestrzeń kolekcjonerska naszej pamięci.

Tarkawian tworzył prezentowaną realizację na przestrzeni kilku ostatnich lat. Narysował swój własny obraz historii inspirowany zdjęciami z przekrojowych albumów

___

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Jarosław Koziara w jednej z ekspozycyjnych sal ustawił słoiki wypełnione moczem. Co ciekawe ciecz ta pochodzi w większości z ostatniego miesiąca ciężkiej pracy nerek artysty. Ustawione obok niemalże muzealne eksponaty zawierające ten sam płyn, tylko że sprzed kilkunastu lat. Ustawione osobno w szczelnie zamkniętych słoikach różnobarwne kurioza tworzą „kolekcję” żyjącą własnym życiem.

Artysta odnajduje w moczu paradoksalnie wiele z właściwości dzieła sztuki. Artefaktu w którym zawarte są piętrzące się informacje i korespondencje. Bo przecież na podstawie tego codziennego produktu w laboratorium możemy się dowiedzieć niemalże nieskończenie wiele o danej osobie. Co robił , co jadł, na jakie choroby cierpi, jakich używał leków czy narkotyków, czyli wszystko to, co przeważnie chce się ukryć. Co ciekawe to właśnie przecież tą drogą kobiety rozpoznają objawy ciąży. A gdy dowiadujemy się, że w oknie ustawione są również słoiki z moczem żony artysty, która właśnie spodziewa się dziecka, całe to wydarzenie poszerza się o nowy wymiar: informacje o kimś trzecim. Jeszcze tego kogoś nie ma na świece a już widzimy jego/jej ślad, chciało by się powiedzieć wręcz symbol. Znak, który mimo tego, iż wskazuje na to czym jest w tym przypadku przede wszystkim odsyła do czegoś znacznie bardziej istotniejszego.

Rozpatrując tę realizację z innej strony zauważamy, iż metabolizm jest tutaj niejako tożsamy z procesem artystycznej twórczości, traktowanego jako akt upostaciowania informacji, intuicji, doświadczenia artysty, jego wiedzy i upodobań w jeden skrótowy artystyczny gest, znak sumujący to wszystko w spójności przedstawienia. Co ciekawe w kolorach tego intymnego płynu, odnajdujemy te, do których artysta przyzwyczaił nas swoimi realizacjami. Obserwujemy kolekcję życia codziennego migoczącą dobrze znanymi koziarowymi barwami.

___

SONY DSC SONY DSC

Wieża – przedsięwzięcie zmierzające do katastrofy, niespełnione marzenie, brama do nieba, pomieszanie języków, ukryta prawda…
(źródło-słownik symboli Władysława Kopalińskiego)

Paulina Kara z Tomaszem Żbikiem umieszczają wierzę w zainscenizowanym placu zabaw. Obiektem odwołującym się do przedstawień Wierzy Babel wydają się na nowo podejmować biblijną opowieść o pomieszaniu języków. Jednakże jest to już współczesna opowieść, gdyż wśród kukiełek wznoszących ten monumentalny gmach rozpoznajemy również dobrze nam znane postaci ostatnich dekad. Ten obiekt w założeniu miał być wizualizacją tęsknoty za ojcostwem. Ostatecznie stała się ironicznym obrazem rzeczywistości utworzonej przez znanych i nieznanych ojców założycieli albo mówiąc inaczej ojców przedstawicieli. Artyści nie diagnozują i nie wysuwają oszczerstw. Obok tych złych znajdują się również ci dobrzy, wspólnie pogrążeni we wspólnej zabawie. Krucha konstrukcja współczesnej Wierzy Babel rozpada się już nie z nieznajomości obcych języków lecz z powodu tworzenia osobistych narracji przez postaci ów stan rzeczy współtworzących. Sprzeczność interesów nie pozwala wspólnie osiągać szczytów. Trwając w lunatycznym śnie każdy motorycznie wykonuje pracę na swoim poletku. I czyżby natłok idei-recept nie pozwalał na stworzenie skutecznej metody organizującej demokratyczny świat? A może świat wcale nie chce być zgodną wspólnotą z jedną spajającą i godzącą metodą. Może w tej biblijnej opowieści zapisany jest obraz świata w permanentnej katastrofie przybierającej tylko co raz to nowy kształt?

___

SONY DSC

Czytelnia

___

SONY DSC SONY DSC

W ostatnim czasie prace Kamila Stańczaka eksplorują faunę i florę okolic rodzinnych Puław. Na poprzedniej wystawie w Galerii Białej w tym pejzażu odnalazł kilka dziwacznych budynków, które posłużyły mu do stworzenia odrealnionego świata ociekającego złowieszczą toksyczną mazią. Tym razem zatrute przez Zakłady Azotowe źródła znalazły ujście w hydraulicznych rurach stanowiących można by rzec naturalną część składową drzew przyfabrycznej przyrody. Na tych skażonych moczarach rosną drzewa zamieszkałe przez licho wie co. Po ziemi pełzają zmutowane stworzenia o plastikowych nóżkach składające plastikowe jaja, nie ma końca ta zabawa.

Tworząc ten nietypowy obiekt artysta rozsadza sztywne ramy zastanego pomieszczenia. Zaistniała instalacja figlarnie rozpycha ściany otaczającej architektury traktując ją tylko jako umowną „ramę” poza którą roztacza się reszta syntetycznego pejzażu. A pejzaż to niesamowity. Ujednolicenie barwne sugeruje jednakowy budulec zarówno sztucznych części tej zmodyfikowanej rośliny jak i jej żywych fragmentów. Natura się wynaturza, a hydraulika ożywa wspólnie rodząc zakazane owoce.

Stańczaka nie interesuje żaden ekologiczny manifest, przeciwnie artysta wydaje się w tym świecie naprawdę dobrze bawić. Już mocno zapuścił korzenie w tym świecie niczym nieskrępowanej fantazji. Tworząc sielankowy nastrój wzmocniony 9 symfonią Beethovena o tytule „Obudzenie się pogodnych uczuć po przybyciu na wieś.” Co ciekawe, to właśnie tylko muzyka klasyka niewzruszenie przetrwała tę syntetyczną powódź. Doprawdy optymistyczna puenta.

___

SONY DSC SONY DSC

Propozycja Anny Nawrot jest kolejną realizacją w dorobku tej artystki, w której posłużyła się krawatami. Te elementy męskiej garderoby we wcześniejszej realizacji pokrywały kobiece figury tworząc stroje niczym z pawich piór teraz przybierają postać iście orientalnych zdobień. To co kiedyś spływało z kobiecych postaci teraz wybucha różnorodnością barw ku górze. W kolejnej realizacji pojawiły skręcone w falliczne kształty w ciemnym, ciasnym i nastrojowym pomieszczeniu. Tym razem kobiecy pierwiastek pojawia się podobnie jak poprzednio w postaci właśnie wnętrza. Owa przestrzeń potraktowana symbolicznie przejmuje rolę dawnych uwodzicielskich sylwetek. Nagromadzenie barwnych elementów stanowi tkankę niemalże pulsującą życiem. Przestrzeń pożądająca wypełnienia. Krawaty wspinając się niczym plemniki oblepiają ściany tego symbolicznego organu. Każdy zdaje się wołać o swój personalny odpowiednik. Orientalizm w historii sztuki był często wykorzystywany do snucia malarskich fantazji o dalekich krajach, z których to dochodziły wieści o gościnnych haremach wypełnionych półnagimi kobietami o egzotycznej urodzie. Tutaj artystka odwraca tę sytuację i sama inscenizuje pewne egzotyczne miejsce łącząc go z fenomenem kobiecość.

Jednakże to co wstępnie uwodziło teraz również osacza budując barwną halucynację otaczającą z każdej strony i uniemożliwiającą wyjście. Tkwimy tam niczym złapani w sidła niekończącej się namiętności.

___

SONY DSCSONY DSC

Błędnik

Magdę Bicz do tej pory mogliśmy poznać jako autorkę obrazów. Na swych płótnach pieczołowicie odtwarzała odnalezione ornamentalne formy, zazwyczaj tworząc ich rytmiczną strukturę. Tym razem ekspozycją pt: „Błędnik” anektuje zastałą przestrzeń pracami umieszczonymi na ścianie. Jednak te geometryczne formy wbrew pozorom nie są zerwaniem z dotychczasowymi intuicjami. Geometryczne bryły zdają się odnajdywać swój rodowód w malarskim detalu. Z jednej strony można powiedzieć, iż wspomniane elementy tworzą skomplikowaną strukturę małych obrazów, lub wręcz przeciwnie, sąsiadując ze sobą w logicznym zestawieniu tworzą jeden wielki obraz.

Zaistniała forma jest fantazją wywiedzioną z planów ogrodów różnych epok. Labiryntyczne konstrukcje tylko pozornie oddalają się od wcześniejszych obrazów, gdyż zarówno ornament jak i projekty ogrodów odnajdują się w magii labiryntu. Najnowsza realizacja Bicz podobnie jak poprzednie zdają się nawiązywać do abstrakcji klasycznego modernizmu. Niejaki Paul Klee niejednokrotnie budował pejzaże w swoich pracach za pomocą barwnych figur geometrycznych. Z kolei zarówno on jak i lubelska artystka wydają się inspiracji szukać we wcześniejszym zjawisku mozaiki. Bo ostatnia realizacja Bicz bardziej niż poprzednie wydaje się skłaniać właśnie ku jakiejś osobliwej mozaice. Budując geometryczny pejzaż stara się na swój sposób na nowo uchwycić tajemniczą magię ogrodu.

___

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERAKONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Tomasz Bielak postanowił zebrać dotychczas publikowane w gazecie autorskie wlepki i umieścić je w galeryjnej przestrzeni. W wyniku tego „recyklingu” powstaje osobliwa retrospektywa umożliwiająca nam zapoznanie się z kilkunastoma latami twórczości tego artysty w wielkim skrócie. Te niewielkie prasowe projekty w postaci guasi tapety często w sarkastyczny sposób odnoszą się do społecznych nastrojów czy zjawisk. Artysta w skrótowych rysunkach zakreśla kontur współczesnej polskości.

Bielak zawęża środki do czerni i bieli aby na ich styku odrysować wielobarwny obraz współczesnej polskości. Bawiąc się łamaniem tego antagonistycznego podziału artysta wydobywa na wierzch skrywane pod jego pozorem paradoksy. Odnajduje biel w czerni a przede wszystkim czarne zło tam gdzie zazwyczaj społeczeństwo nie chce go dostrzegać. W wyniku tego wzajemnego przenikania tworzy się obraz bliższy rzeczywistości niż ten, który w całej gamie świetlistych kolorów przedstawiany jest na co dzień.

___

SONY DSC KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Projekt Elizy Galey dotyka zagadnienia niewidzialności. Problem ten rozpatruje na kilku poziomach. Po pierwsze jak zwykle w przypadku tej artystki mamy do czynienia z punktem Braille’a. Zjawisko to pozwala czytać niewidomym za pomocą dotyku. Ujmując tę sytuację ogólniej możemy powiedzieć, iż sprawia że niewidoczne dla nich rzeczy stają się dla nich „widzialne”. Podczas prezentowanej ekspozycji artystka nie próbuje nam odebrać wzroku, przeciwnie „rysując” obraz serca, przedmiotu na ogół niewidocznego, umożliwia nam jego „zobaczenie”. Co ciekawe, serce możemy odczuć również przez dotyk, wyczuwając jego pracę.

Jednakże serce stanowi tutaj pojęcie wielowymiarowe. Pokrywając obiekt na zewnątrz odsyła do jego wnętrza. Zatem artystka przeprowadza kolejną paralelę tym razem pomiędzy sercem a światłem, które jednocześnie jest tak samo ciepłem jak i energią. Ciepłem kobiety, które daje energie rodzącemu się życiu. Bo właśnie umieszczając nas wewnątrz pomieszczenia wypełnionego głośnym biciem serca zaprasza nas jak gdyby do swojego wnętrza. Odczucia tego niemalże erotycznego obcowania z kobiecością nie wydają się wcale nie uzasadnione. Mało tego, zaistniała sytuacja przypomina nam nasz stan prenatalny, czyli taki który również był ukryty przed ludzkim wzrokiem. Życie nie rodzi się na odległość. Może dlatego też Galey zaprasza nas do sensualnego kontaktu?

___

KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA SONY DSC

Jacek Wierzchoś w projekcie „OHP”(Ostatni Hufiec Pracy) nawiązując do akcji w procesie realizuje wystawę przy pomocy ochotników. Ostateczny kształt wystawy jest właśnie efektem finalnym tego eksperymentu.

___

SONY DSC

Paulina Kara / Jan Gryka / Kamil Stańczak

___

SONY DSC SONY DSC

Propozycja Roberta Kuśmirowskiego o kontrowersyjnym tytule: „Ostry Dyżur…czyli bicie konia o 1.00 w nocy” wbrew oczywistym skojarzeniom nie jest o tym, czym by się mogło początkowo wydawać. Ta gra z widzem rozpoczynająca się konstrukcją tak dwuznacznego tytułu od razu wprowadza nas w główny wątek tej realizacji. Instalacja utrzymana w charakterystycznej dla tego artysty nastroju dotyczy właśnie zjawiska „gry”. Gra w szachy zostaje tutaj frywolnie połączona z zabawą próbówkami. Te mrożący krew w żyłach lekarskie igraszki zostają ponadto osadzone w przestrzeni zatrzymanego czasu.

___

SONY DSC SONY DSC KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Na propozycję Pawilonu Stabilnej Formy składają się trzy realizacje. Już od progu jesteśmy atakowani głośnym świergotem szczygła. Tą realizacją Tomasz Malec odwołuje się do ikonografii chrześcijańskiej, w której to szczygieł wyciągał cierń ze skroni Chrystusa. Cezary Klimaszewski jest autorem granitowego tronu umieszczonego na postumencie znajdującym się w centrum sali. Ustawiony jest przodem do ekranu na którym wyświetlany jest film Tomka Kozaka Song of Sublime. Ta realizacja po raz pierwszy w takiej postaci prezentowana była w wrocławskiej synagodze podczas ubiegłorocznego Przeglądu Młodej Sztuki SURVIVAL. Jest to o tyle ciekawe, iż prezentowana w poklasztornej przestrzeni nic nie traci na znaczeniu, a wręcz pozwala lepiej zaobserwować jej uniwersalny i wielowymiarowy charakter. Ta niejednoznaczna instalacja podejmuje fenomen wzniosłości częściowo wyprowadzając go z religijnego kontekstu. Jednocześnie umyka tradycyjnym przedstawieniom, a wręcz im zaprzecza. Bo oto tron przypomina faszystowską architekturę a film w tym kontekście niejako bluźnierczo propaguje odrodzenie się silnego ludzkiego podmiotu zajmującego centrum świata.

Z drugiej zaś strony puste atrybuty zdają się komunikować pewien brak. Odwracając powyższe stwierdzenie możemy uznać, iż owa pustka została tutaj użyta w nadziei na wypełnienie. Podobnie rzecz się ma z prezentowanym filmem found footage. Tak samo wypełnia projekcję współczesnymi obrazami, jak i stawia pytanie o to co niewyobrażalne. Całość trwając w dialektycznym rozdarciu każe myśli biec ku najdalszym kresom.

___

SONY DSC

Daniel Gierulski w propozycji pt: „Veni Vidi Nici” za temat przewodni bierze maszynę do szycia i element wyszywany. Całość realizacji otwiera się na przewrotną plątaninę tematów i przeróżnych powiązań.

___

SONY DSC SONY DSC KONICA MINOLTA DIGITAL CAMERA

Katarzyna Cichoń / Michał Stachyra

Już kilka lat upłynęło od czasu kiedy Michał Stachyra po raz pierwszy w Galerii Białej wcielił sie w „fińskiego doktora archeologii”. Od 2004 roku, kiedy to właśnie przybrał pierwszą maskę, artysta konsekwentnie praktykuje tą metodę w kolejnych wystawach. Tym razem wraz z narzeczoną wcielają się w artystów do wynajęcia. Karykaturując powszechnie stosowane chwyty marketingowe realizują akcję reklamową swoich domniemanych usług.

Duet swoim projektem stara się zwrócić uwagę na komercyjny aspekt aktualnej sztuki. Z drugiej strony realizacja jest również odpowiedzią na tytuł wystawy. Zamiast umieścić gotowe dzieło artyści korzystając z zaistniałej alternatywy proponują już nie dzieła, a samych siebie w atrakcyjnych pozach doprowadzając całą sytuację współczesnego kolekcjonerstwa do absurdu. Jak sami piszą uzasadniając swoją akcję ma na celu jak sami mówią: „wyśmiać postawę sprzedawczyka” czyli artysty dbającego jedynie o podtrzymywanie swojego medialnego wizerunku, który maksimum satysfakcji czerpie obserwując wzrost cen swoich dzieł jak i obecność ich w ważniejszych kolekcjach.