Jan Mioduszewski / Fabryka Mebli Firma

Otwarcie: 11.12.2009, godz.: 18.00

Czynna do: 15.01.2010, w godz.: w dni powszednie 11.00-17.00

SONY DSC

W rozmowie z Janem Mioduszewskim wcześniej czy później musi paść pytanie w duchu Monty Pythona – Kiedy po raz pierwszy przebrał się Pan za drewno? Zadając to pytanie, trzeba wiedzieć, że zanim Mioduszewski wystąpił jako drewno, przebrał się za ścianę… 1

***
Do Fabryki Mebli przyciąga mnie nade wszystko wrażenie, że w drewnianym biznes planie jej właściciela tkwi drzazga obłędu. Należy przy tym zaznaczyć, że jeżeli nawet działalność Fabryki jest szaleństwem, to fakt ten w żadnym razie nie podważa solidności zakładu. Przeciwnie, racjonalnej kalkulacji wymyka się właśnie rzetelność Fabryki, a także jej artystyczna bezinteresowność – Fabryka nie służy bowiem produkcji pragmatycznie użytecznej wiedzy, ani krytyce politycznej, czy wychowywaniu społeczeństwa. Fabryka wytwarza meble – a to już czysty obłęd.

Fabryka Mebli została założona w roku 2002 w warszawskiej Galerii 3A. Twórcą Fabryki jest malarz Jan Mioduszewski i w istocie Fabryka nie jest żadną Fabryką, tylko szczególną tożsamością Mioduszewskiego. Jako indywiduum, Mioduszewski może robić, co mu się podoba. Fabryka Mebli natomiast ma sprecyzowane cele – jak sama nazwa wskazuje, zakład wytwarza… Meble? Na to wygląda, ale odpowiedź na pytanie, co naprawdę produkuje Fabryka Mebli jest tyleż kluczowa, co nieoczywista. Formalnie rzecz biorąc, w Fabryce powstają obrazy mebli – przedstawienia szafek, komód, krzeseł, regałów i innych gratów – do złudzenia przypominające prawdziwe sprzęty, ale nie nadające się do praktycznego użytku. Trzeci wymiar mebli z Fabryki Mebli – wymiar umożliwiający na przykład siedzenie na krześle – jest optyczną iluzją.

Jako pracownik Fabryki Mebli Mioduszewski wciela się w rolę modernistycznego twórcy – robotnika sztuki; i rzeczywiście artysta jedną nogą tkwi w awangardzie, w artystycznych inżynieriach konstruktywizmu, w precyzyjnych geometriach swojego mistrza, Zbigniewa Gostomskiego. Druga noga malarza stoi jednak na innym gruncie; w sztuce dawnych mistrzów trompe l’oeil, wśród barokowych iluzjonistów i manierystycznych wirtuozów paradoksalnych wizualnych konceptów, w mitologicznym wymiarze malarstwa, pojmowanego jako złudzenie ostateczne, przedstawienie wymieniające się miejscami z rzeczywistością. To właśnie połączenie trzeźwego konstruktora z czarodziejem, czyni z Mioduszewskiego artystę zdolnego do tworzenia sztuki wyrafinowanej i intrygującej.

Fabryka Mebli trwa dość długo, aby zdać sobie sprawę, że nie chodzi tu o kaprys artysty, lecz o poważną decyzję. Mioduszewski nie udziela sobie urlopów z pracy w Fabryce Mebli, stając się artystą skrajnie wyspecjalizowanym, na wzór pracowników holenderskich fabryk malarskich XVII wieku, w których jeden twórca zajmował się tylko malowaniem pejzaży, inny martwych natur, jeszcze inny broni. Wbrew zaleceniom Michela Houellebecqa, który proponuje Poszerzenie pola walki, Mioduszewski je zawęża. W swoim samoograniczeniu przypomina patafizyków z literackiej grupy OULIPO, którzy narzucali sobie przy tworzeniu specyficzne przymusy i, jak Georges Perec, pisali powieść w formie lipogramu, w którym nie występuje litera „e”.2 Mioduszewski postanawia obrazować wyłącznie za pomocą mebli. Na dodatek są to meble najzwyklejsze, przeważanie tania, gierkowsko-gomułkowska produkcja z płyty wiórowej w drewnopodobnej okleinie. Te meble bez właściwości są częścią estetycznego doświadczenia generacji, do której należy Mioduszewski, ale ważniejsze jest, że anonimowe, dają okazję do pracy na prostych geometriach i eliminują zbędne szczegóły, które odwracałyby uwagę widza od sedna sprawy.

Decyzja Mioduszewskiego jest ekstrawagancka, ale ograniczeniem jest tylko pozornie; w rzeczywistości otwiera pole nieograniczonych możliwości, jakie wiążą się z wykonywaniem subtelnych ruchów na małej przestrzeni. Praca w Fabryce Mebli to nie roboty przymusowe (na które skazał się w pewnym sensie Roman Opałka), lecz wyzwolenie: wybór mebla, rozstrzyga w punkcie wyjścia szereg malarskich dyle-matów (co malować, na jaki temat, itd.) i Mioduszewski może skupić się na tym co go interesuje, a interesować powinno także i nas, ponieważ mowa tu o sprawach tak zasadniczych jak poczucie rzeczywistości i napięcie między jej doświadczeniem a wyobrażeniem.

W 1670 roku niderlandzki mistrz trompe l’oeil Cornelis Norbertus Gijsbrechts, którego Mioduszewski bardzo sobie ceni, namalował iluzjonistyczny obraz przedstawiający rewers obrazu sztalugowego; deski blejtramu, płótno, namalowane tak, by widz nie mógł powstrzymać się od próby odwrócenia dzieła na “właściwą” stronę. Dowcip Gijsbrechtsa polegał na tym, że gdyby widz rzeczywiście tak uczynił, po “właściwej” stronie znalazłby stronę “nie właściwą”, a jednocześnie zobaczył by dokładnie to samo: rewers obrazu, deski blejtramu i płótno – tyle, że tym razem zobaczyłby je “naprawdę”. Ten “obraz-nic”, jak nazywa go Mioduszewski, ujawnia przedmiotowość dzieła sztuki (ćwierć wieku przed Duchampem!), ale może jeszcze dobitniej wykłada dialektykę prawdziwości i nieprawdziwości, w której syntezą jest obraz ze swoim dwuznacznym bytem. Tu wracamy do Mioduszewskiego; jego meble nie tylko należą do tradycji trompe l’oeil ale także do chętnie uprawianego w latach 60. XX shaped-canvas painting. Malując szafkę, Mioduszewski za pomocą hiperrealistycznej techniki, geometrii i światłocienia nie tylko kreuje iluzję trójwymiarowego kształtu, lecz wycina ów kształt z podobrazia, uzyskując przedmiotopodobne malowidło, gotowe do przemycenia z obszaru sztuki w dziedzinę rzeczywistości.

Zręczny kataloński twórca trompe l’oeil Borrell del Caso namalował w 1874 roku obraz Escapando de la crítica – Ucieczka krytyce. Uciekającym jest niesforny, bosy chłopiec, który zdaje się wyskakiwać poza fikcyjne ramy płótna, na którym został namalowany. Meble Mioduszewskiego z ram uciekły już dawno. Przebywając na wolności mieszają się z prawdziwymi meblami; Mioduszewski z upodobaniem zestawia na wystawach swoje obrazy w kształcie przedmiotów z przedmiotami, które zaczynamy podejrzewać, w tym kontekście – niesłusznie – o bycie obrazami. Meble na płaszczyźnie służą do iluzyjnego meblowania jak najbardziej realnych przestrzeni i spotykają się ze stworzonymi przez artystę obiektami hybrydami, takimi jak deska, której część jest prawdziwa, a część namalowana, bez rozpozna-walnej granicy między jedną częścią a drugą. W ten sposób zaciera się również granica między przedstawionym i przedstawianym. O tym, do czego może doprowadzić takie zacieranie, wiemy z co bardziej paranoicznych opowiadań Borgesa.

Jednym z paradoksów sztuki Mioduszewskiego jest jednoczesny ruch w dwóch kierunkach: ruch w stronę uprzedmiotowienia obrazu, a z drugiej strony dążenie do realizacji utopijnego celu, który zawsze przyświecał autorom trompe l’oeil, czyli ożywienia przedstawienia. Mioduszewski realizuje to dążenie osobiście wchodząc w rzeczywistość przedstawioną, przebrany za drewno. Rozważając ten paradoks, warto mieć w pamięci dychotomię drzewa i drewna – materiału, z którego wykonane są meble Fabryki Mebli. W wypadku drzewa i drewna odległość między materią ożywioną i nieożywioną jest znacznie krótsza, niż dystans dzielący żywe ciało i trupa. Martwe ciało jest trupem, martwe drzewo staje się drewnem, przedmiotem. W niezrównany sposób zobrazował to Andrzej Wróblewski w swoich Ukrzesłowieniach, obrazach przedstawiających ludzi, którzy zamiast w martwe ciała (zwłoki) zmieniają się w przedmioty nieożywione – krzesła. Kim więc staje się Jan Mioduszewski, kiedy przebiera się za drewno? Odziany w ręcznie malowany kostium maskujący, który upodobania go do drewnianej kłody, jest częścią swojego iluzjonistycznego malarstwa. Przebrany za drewno wykonuje, jak to nazywa, Nieruchomy Performance – zastyga pośród swoich prac, stapia się z nimi, wprowadza w obraz element życia, ale czyni to w sposób najbardziej paradoksalny, poprzez powolne wpadanie w kondycję przedmiotu.

Stach Szabłowski

  1. Niniejszy tekst poświęcony jest Fabryce Mebli a Nieruchomy Performance Jana Mioduszewskiego: Ściana, 2x5H z 2003, odbył się poza jej działalnością; zainteresowanych akcją odsyłam do tekstu Grzegorza Borkowskiego: Testy iluzji, http://www.obieg.pl/recenzje/855
  2. ten konkretny przymus Perec zrealizował w powieści La Disparition z 1969 roku

Jan Mioduszewski, ur. w 1974 roku w Warszawie. Studiował w PWSSP im. W. Strzemińskiego w Łodzi i w ASP w Warszawie, gdzie obecnie pracuje jako asystent prof. Jacka Dyrzyńskiego w Pracowni Wiedzy o Działaniach i Strukturach Wizualnych na Wydziale Malarstwa. Od 2002 roku wszystkie swoje realizacje (malarstwo, interwencje, fotografie, instalacje, działania w przestrzeni publicznej i performance) sygnuje FABRYKA MEBLI