Uwaga malarstwo!

LEON TARASEWICZ

Otwarcie: 23.01.2004, godz.: 18.00

Czynna do: 19.02.2004, w godz.: pon.-pt. w godz. 11.00-17.00

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Leon Tarasewicz jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie (dyplom z malarstwa w Pracowni prof. Tadeusza Dominika w 1984 roku).

Mieszka we wsi Waliły na Białostocczyźnie. Jest profesorem macierzystej akademii, gdzie prowadzi Pracownię Malarstwa.

Brał udział w wielu wystawach w Polsce (m. innymi w Galerii Foksal, Zachęcie, Zamku Ujazdowskim w Warszawie, Galerii Arsenał w Białymstoku, Galerii Ego w Poznaniu) i zagranicą (m.in. w galerie Nordenhake w Malmä, w Galleria del Cavallino w Wenecji, Springer & Winkler w Berlinie). Prezentował Polskę na 49 Biennale Sztuki w Wenecji. Jest laureatem prestiżowych nagród, takich jak: Paszport Polityki, Nagroda im J. Cybisa, Nagroda Fundacji Nowosielskich.

Oprócz obrazów na płótnie artysta stworzył ponad 30 realizacji malarskich, bezpośrednio na ścianach, sztucznych przegrodach, sufitach, kolumnach i innych elementach architektonicznych (np. w Galerii Białej w Lublinie zrealizował trzy realizacje), w przestrzeni miejskiej (w Barcelonie w 2002 oraz w Poznaniu w 2003 roku).

(…)Nie sposób wyobrazić sobie polskiej sztuki ostatnich niemal dwudziestu lat bez malarstwa Leona Tarasewicza. To ono w znacznej mierze nadaje sens sztuce polskiej jako zasadniczy punkt odniesień zarówno w obrębie aktualnych poszukiwań, jak również wpisując się w ciąg rozwoju rodzimej sztuki od konstruktywizmu i unizmu, poprzez koloryzm i malarstwo abstrakcyjne. Tarasewicz w swoim malarstwie sumuje te historyczne doświadczenia – ustanawiając reguły dla własnej pracy i zarazem własnej tożsamości, która jest połączeniem wielu wątków kulturowych, tworzących w końcu pewną jednolitą całość. Zapisana jest ona w języku obrazów, będących formą czytelną i uniwersalną zarówno w miejscu powstania, jak i w każdym innym miejscu, gdzie obecne są pojęcia związane ze sztuką.(…) – napisał Jan Gryka w tekście do katalogu Leona Tarasewicza TO PAINT z okazji Biennale Sztuki w Wenecji w 2001 roku.

Wystawa Leona Tarasewicza odbywa się w ramach rocznego projektu Galerii Białej „Uwaga malarstwo!” (po wystawach: Doroty Podlaskiej, Roberta Maciejuka, Edwarda Dwurnika, Pawła Susida, Piotra C.Kowalskiego i Dominika Lejmana)


obecność koloru …

… czym są kolorowe farby, które zestawione ze sobą ręką malarza stwarzają nam obraz?
… jest to tylko jakiś kolor w postaci pigmentu, połączony ze spoiwem, który to wszystko skleja.
… prawda, jakie to proste! Ale rzeczy wielkie zawsze są proste.
… a Malarstwo, ta sztuka optycznej iluzji, jest naprawdę wielkie.
… dlatego sięgamy po kolor organicznie. Za jego pomocą chcemy odtworzyć istniejący świat i powołujemy swoje marzenia, istniejące tylko w naszej wyobraźni.
… robimy to współcześnie, ale robił to także człowiek pierwotny.
Jest to naturalna potrzeba, tak jak oddech, woda i pokarm. Potrzebujemy tego aby zaistnieć.
… i zadziwiające, że tak wcześnie człowiek potrzebował obrazować świat i, porównywalnie do innych języków kreacji intelektu ludzkiego, malarstwo osiągnęło bardzo wysoki poziom.
… bo przecież jak tylko człowiek zaspokoił elementarne potrzeby, zabezpieczające jego przetrwanie, pojawiła się kreacja w postaci obrazowania.
… i pamiętajmy, że to z obrazu powstaje pismo, a nie odwrotnie. Czy nie zgubiliśmy czegoś bezpowrotnie?
… ale na szczęście u dzieci to jeszcze istnieje. My, dorośli, nawet nie jesteśmy w stanie zobaczyć tego bogatego świata, jaki jest zawarty w tej z pozoru bezkształtnej plątaninie kresek i barwnych plam.
… my nie widzimy, ale one widzą!
… i czy jesteśmy w tym momencie bardziej mądrzy i inteligentniejsi od nich?
… niestety, wraz z pójściem dziecka do szkoły, tej maszyny ludzkiej tresury, z dnia na dzień edukacja zabija kolorowy świat człowieka i z każdym dniem staje się on bardziej szary.
… czyż nie jest ironią fakt, że centra cywilizacyjne pogrążają się w czerni?
… ale kolor oddycha w sztuce „prymitywnej”, ludowej oraz u nielicznych, którzy są „nieprzepisowo” wychowani, którzy nigdy nie porzucili pędzli, i świat „przepisowy” nazwie ich artystami.
… to oni mieszali i będą mieszać pigmenty z klejem i kłaść tę kolorową maź pędzlem na płaszczyźnie płaskiej, przez którą tylko nieliczni przejdą na drugą stronę obrazu.
… w tym kolorowym moście przez stulecia przekazujemy sobie kolejne osiągnięcia ludzkiego intelektu, aby tworzyć współczesność.
… i nie jest ważne, jaką techniką to robimy, ale ważne jest to, że nie ma powodu, aby przestać to robić.
… a ci, co ciągle, z nadgorliwością neofitów, mówią o końcu malarstwa. Rozczarowują się za każdym razem. Każde nowe pokolenie stwarza swoje malarstwo.
… ono było, jest i będzie.
… bo tak naprawdę nie ma znaczenia, jakim medium jest kreowana sztuka współczesna, ale ważny jest jej przekaz, i żeby ona w ogóle była.
… zwracanie uwagi na środki, a nie na sens, jest pretekstem zastępczym.
… bo jeżeli jest malarstwo współczesne, to nie oznacza to wcale zacofania. Zacofani są tylko ci, którzy nie potrafią myśleć.
… bo to, że ktoś sięga po farbę, nie powinno nikogo dziwić. Jest to przecież jeden z najprostszych, naturalnych mediów wypowiedzi od zarania dziejów.
… to, że człowiek bierze ołówek do zapisu myśli, przecież go nie ogranicza. Czy tekst napisany na komputerze jest mądrzejszy?
… tylu ludzi umie pisać, a ciągle tak mało jest poetów.
… czy sztuka robiona na komputerze jest współczesna, a malowana pędzlem prymitywna?
… widocznie człowiek potrzebuje w naturalny sposób brać do ręki kolor w postaci farb i kreować świat na miarę umiejętności i potrzeb.
… nikt nie jest w stanie przypuścić, jakie będzie malarstwo w przyszłości. Wiem tylko tyle, że ono na pewno będzie, ale jakie?
… gdybym wiedział, to bym już dziś je zrealizował.
… dziś nawet nie wyobrażamy sobie, jak kolorowy był Egipt, Grecja, Rzym. Jak starożytni potrzebowali koloru.
… i to za jego pomocą było stworzone wielkie malarstwo, a było one tylko w tych momentach, kiedy cywilizacja była u szczytu rozwoju.
… wszystko bladło z nadejściem prymitywizmu.
… to malarstwo było i jest papierkiem lakmusowym kondycji społeczeństwa. Politycy powinni bacznie obserwować malarstwo, aby móc przewidzieć, jaka będzie ich przyszłość.
… gdy gasło malarstwo, bardzo szybko upadała cywilizacja.
… bo ono rozwija się bardzo powoli i gaśnie powoli także. Niezauważalne, wydaje się gdzieś na marginesie życia, ale nie da się w każdej chwili przywołać według naszej zachcianki.
… jest delikatne, trudne do utrzymania, wystarczy mały błąd i trzeba wszystko rozpoczynać od nowa.
… zawsze możemy wrócić do początków.
… człowiek pierwotny zaczął na początku wykorzystywać powierzchnię jaskiń, wydmuchując przez trzcinę naturalny pigment lub wcierając go palcami w ścianę.
… kolejne pokolenia malarzy malowały na skórach, kościach, papierze, deskach, płótnie czy murze.
… a jednak człowiek potrzebował malować.
… mieszał kolory to z jajkiem, to z woskiem czy olejem.
… Egipt wprowadził do uniwersalnych barwników znanych ludom pierwotnym barwniki roślinne oraz pierwsze dwa syntetyczne pigmenty – błękitną frywę oraz biel ołowiową.
… w końcu powstały pierwsze wytwórnie farb olejnych, z początku w Anglii, a potem w innych krajach.
… to dzięki nim artysta mógł oderwać się od pracowni. Z farbami w tubkach ołowianych mógł wyjść w plener.
… malarz przestał powoli być rzemieślnikiem.
… nową erę w malarstwie współczesnym otworzyło odkrycie syntetycznych żywic polimerowych.
… ale znamy je dopiero od 1945 roku. To Orozco, Signeiros i Riwera, borykając się z technicznymi problemami fresku, zastosowali spoiwo wykorzystywane uprzednio tylko w przemyśle – akryl i polioctan.
… okazał się on bardzo skuteczny w malarstwie ściennym. Rozpuszczał się bardzo łatwo w wodzie, szybko wysychał i był po wyschnięciu nierozpuszczalny.
… w latach pięćdziesiątych pokazał się w Nowym Jorku. Używali go Pollock, Noland i Rothko. W Polsce prekursorem był mój profesor, Tadeusz Dominik.
… i tak jak wielu malarzy zadaję sobie pytanie, czy farba musi być olejna, tak dyskusyjne jest podłoże z płótna.
… bo chociaż płótno jako podobrazie znane było już w Egipcie, to tak na prawdę wykorzystali je w pełni Wenecjanie. W wilgotnym klimacie tego miasta inne, tradycyjne techniki były bezradne.
… potrzeba jest matką wynalazku.
… i tak płótno na drewnianej ramie powoli adaptowali inni i dziś jest obowiązującym kanonem podobrazia, używanym przez współczesnych malarzy.
… mnie jednak już na studiach ograniczała umowność płótna i blejtramu. Starałem się wyjść poza jego krawędź.
… z początku do malowanego fragmentu pejzażu dodawałem dwa pasy z góry i po bokach, które swym kolorem sumowały kolorystykę otoczenia.
… potem obraz zaczął być kompozycją otwartą, jego krawędź była tylko umowna.
… z powodu braku środków na drogie płótno na drewnianej ramie zacząłem kleić szare papiery i malować farbą emulsyjną z temperami.
… dzięki temu mogłem uzyskać tanio duże płaszczyzny obrazu, które obejmowały optycznie widza.
… powoli obraz przeszedł z płaszczyzny papierowej na ściany galerii, by zaanektować sufity, podłogi, filary, kolumny.
… zaczęły powstawać sztuczne korytarze, labirynty, przestrzennie tworząc nowe podobrazia.
… z galerii obraz zaczął wychodzić w zastane przestrzenie, adaptując elewacje budynków, chodniki, place, miasta.
… byłem już wewnątrz obrazu, ale potrzebowałem dużej ilości gęstej, organicznej farby.
… dlatego naturalną koleją rzeczy była adaptacja do obrazów tynku akrylowego, tego samego, który mijamy codziennie, chodząc po ulicy, na elewacjach współczesnych budynków.
… jednak okazało się, że przy grubszych fakturach tynk akrylowy nie polimeryzuje się w całości i zacząłem się zastanawiać, co może spełnić moje potrzeby malarskie.
… odpowiedź była bliższa, niż myślałem.
… przecież cement zastyga w każdej grubości i masie.
… a że szary? To przecież można łatwo zmienić. Do białego cementu dodać trzeba pigmentu i otrzymam wtedy kolorową masę-farbę.
… w końcu znów połączyłem pigment ze spoiwem i tak powstały moje pierwsze prace cementowe, dające nowe możliwości malarskie.
… nic nowego nie wymyśliłem. Rzymianie to już dawno robili.
… ale przecież tak niedawno odkryliśmy smak naturalnej wody, chociaż piliśmy ją codziennie.
… w jakiś sposób nieświadomie jestem spadkobiercą pracy swego ojca, który był murarzem i pracował codziennie z cementem.
… i marzy mi się obraz, w którym mógłbym całkowicie się zanurzyć i brodzić w cementowym kolorze, swobodnie go kształtując, by później to wszystko mogło zastygnąć.
… może kiedyś zrealizuję to marzenie.
… w końcu kiedyś marzyłem i nie przestałem marzyć, żeby być malarzem.
…a kolor ciągle jest obecny.

Leon Tarasewicz Waliły, 9 maja 2003

(tekst z katalogu „Tarasewicz”, wyd. Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Warszawa 2003)