Z Jawy na Lombok

Lombok, Indonezja, piątek 13 czerwca.

ART MERDEKA, Jogja, Jawa, Indonesia, 2016
Co prawda jesteśmy w Indonezji, ale właśnie okazało się, że prawdopodobnie, gazeta Art & Business nie istnieje. Wiele z tego co znaliśmy jako stabilne, roztapia się w te dni jak schłodzone piwo Bintang na plaży Serendipiti.
Koleżanka Tajka zła, bo wiza do Polski nie tak łatwa jak ostatnio. Teraz 58 dni a nie 15 jak było kiedyś.
Drugiego czerwca wyjechaliśmy z Jawy.
Po męczącym miesiącu, załzawionych i zaropiałych oczach, kaszlu i czarnych czopach w nosie, ludziach mówiących tak, kiedy myślą nie, meczetach co krok, śmieciach palonych i śmierdzących przenikliwie, jedzeniu różnym lecz smakującym tak samo, galeriach i artystach wypasionych na pastwiskach Chin i Singapuru, ale przede wszystkim, wypasionych przez lokalnych karmicieli.
Jawa jest cierpka i gorzka w porównaniu z wyspami na wschodzie Indonezji.
Jednak pobyt na Jawie to przede wszystkich miesiąc spędzony w Art Merdeka, studiu artysty S.Tedy Darmawan, z którym rok temu planowaliśmy wspólną podróż na wyspę Sumba. Ciekawy artysta, z którym złapaliśmy wspólny klimat od pierwszego spotkania.Tak się jednak złożyło, że 27 maja, Tediego pokonała choroba a wiadomość ta zmroziła nas wszystkich. Jego choroba była długa a on pracował do ostatniego dnia. Widzieliśmy go, kiedy zasypiał przy pracy ze zmęczenia. Tytan po prostu.

ceremonia pogrzebowa
Tego dnia w Jogji było wielkie otwarcie ArtJog, podczas którego oficjalnie wypowiedziano pożegnalne słowa Salamat Jalan Tedy.
Wczoraj jego prochy zostały rozsypane do oceanu na plaży Matahari Terbit, w Sanur na Bali, jako symbol powrotu piątego elementu do natury.
Droga Jogja – Bali zajęła nam 60 godzin. Po drodze mijamy kilka wulkanów i ciekawych wiosek. Bromo, które warto zobaczyć oraz Kawah Ijen, które pominąć to także grzech.
Noce spędzaliśmy na Pertaminie, czyli stacji benzynowej. Jest tam mandi, w której oblewa się ciało wodą stojącą w bali, używając plastikowego kubełka z rączką i siku a spać można pomiędzy tirami. Indonezja w dużej części jest drogą słabej kondycji otoczonej płotem. Brak pustych przestrzeni.
Na Bali spotkaliśmy Jolę i bawiliśmy razem dwa dni. Było intensywnie.
Zaopatrzyliśmy się w dwa i pól litra lokalnej wódki czyli araku na tak zwane rainy days. Ciekawe rozmowy i wizyta na dobrej plaży.
Bali po raz kolejny zaskakuje. Można psioczyć, że to skansen albo komercja, ale uważamy, że warto spędzić tam czas obserwując lokalne bazary, życie czy też plaże.
Mieszkańcy wyspy, to większości hinduiści wyznający religię Dharma.
Z Bali promem na Lombok w pięć godzin. O szóstej rano wjechaliśmy na pokład i za chwilę spaliśmy w naszym domku na kołach.
Na Lomboku meczety i opasłe kobiety w kolorowych sarungach. Inne światło, no i Sasakowie.
Wczoraj odwiedziliśmy bazar w miejscowości Sengkol, gdzie udaliśmy się bardzo rano. Zakupiliśmy nasiona moringi, które dzisiaj zjedliśmy ugotowane oraz dwie duże ośmiornice, kilogram płaskich, szarych rybek i kilo barakudy w formie fileta.
Bazar był ciekawy, lecz trudno było kupić coś w lokalnych cenach.
Dzisiaj od rana bawimy się w domek i gotujemy. Zatrzymaliśmy się na działce Piotra i Arun, którzy budują domek na Lomboku.
Bardzo nam tu dobrze. Śpimy w domku na kołach a wodę mamy od sasiada. Wieczorami mamy światło z magicznej baterii słonecznej, która nabiera mocy w ciagu dnia.Kokosy spadają z palmy a małpy nocą wyjadają nasze pozostawione owoce.
Jeździmy na plażę, gdzie słońce pali piekielnie, a morze jest szalone, bo księżyc kręci je, jak kochanek napotkaną niewiastę.
Wczoraj rybacy zatopili łódź, kiedy wracali z połowu. Morze jest mocarne i nie ma co z nim żartować.
Wieczorami siedzimy jak Adam i Ewa, bo nikt nas tu nie widzi. Jest ciepło a niebo nad nami świeci drogą mleczną. Palmy są szare wtedy a gwiazdy migoczą i jest jak mroźną nocą w Polsce. Nie ma jeszcze animistów, ale za chwile ruszamy na wschód.
Póki co Ramadan i za dnia, a szczególnie w nocy, mamy co słuchać. Każdego dnia repertuar zdaje się być ten sam i to trochę monotonne się staje. Śpiew ten brzmi jak lament, który metafizycznie nastraja od zachodu słońca do białego rana.