MARIUSZ KRUK
Otwarcie: 19.10.2012, godz.: 18.00
Czynna do: 9.11.2012, w godz.: pon.-pt. w godz. 11.00-17.00, sob. 12.00-16.00

W obronie malarstwa. Kilka słów o obrazach Mariusza Kruka
Malarstwo uśmiercano już wielokrotnie. Pierwszy raz po wynalezieniu fotografii, czyli jeszcze w XIX wieku. Pracochłonne techniki malarskie zdawały się już wtedy – w czasach przełomowych wynalazków – być anachronizmem. W latach 60. XX wieku, znowu głoszono śmierć malarstwa. Te katastroficzne hasła powracały, podczas gdy nowoczesne multimedia rozszerzały swą ekspansję w galeriach i świadomości odbiorców sztuki współczesnej…
A jednak istnieje, żyje! Pulsuje, czaruje, hipnotyzuje – malarstwo przetrwało. Niektórzy sensu jego kontynuacji dopatrują się w zaangażowaniu społecznym, poprzez które sztuka staje się rodzajem wyższej publicystyki, ale nie jest tak w przypadku twórczości Mariusza Kruka. Kruk stroni od wszelkiej publicystyki, bo odbiera ona kreacji niezależność, czystość, ponadczasowość…
Malarstwo Mariusza Kruka nie jest uwikłane w problemy społeczne, ale przesycone metafizyką. Dlatego jego obrazy są nieprzekładalne na słowa. Znajdziemy w nich wprawdzie odbicie rzeczywistości, ale subiektywnie przetworzone, sprowadzone do syntetycznych form. Artysta nie uważa swej twórczości za abstrakcyjną, traktuje ją natomiast jako filozoficzną opowieść o życiu.
Kruk chętnie stosuje symboliczne kształty, połyskliwe elementy, konturowe sylwetki (na przykład ptaków). Swoje obrazy konstruuje z rozmysłem, by nie rzec ostrożnie. Na pewno z wielką uwagą. Jego prace mają niezaprzeczalny walor estetyczny, przez co naraża się niekiedy na zarzut dekoracyjności… Mariusz Kruk zdaje się jednak zupełnie tym nie przejmować, lecz idzie swoją drogą, wierząc we własną intuicję i pielęgnując niezależność swojego widzenia.
W twórczości malarskiej artysty bywały różne okresy. Na przykład w pierwszej dekadzie XXI wieku płótna Kruka wręcz przytłaczały odbiorcę wybujałymi, „barokowymi” formami, odurzały feerią barw, kazały błądzić wzrokiem wśród plątaniny kresek, plam i znaków. Jednak to również w tej dekadzie powstawały prace bardziej oszczędne, mniej „rozbuchane” i zawierające coraz więcej elementów geometrycznych. Ostatnio artysta jakby coraz chętniej zwracał się w stronę minimalizmu i stąd niektóre spośród jego nowych prac są tak ascetyczne. Zdają się być bardziej wyciszone i wyważone. Nie znaczy to jednak, że mniej wyrażają, ale, że czynią to inaczej.
Prace prezentowane w Galerii Białej przypominają nieco swą stylistyką, czy też rodzajem wrażliwości, rosyjskich konstruktywistów. Ogląda się je jak pełną symboli namalowaną baśń-przypowieść. Tak jak w swych krótkich formach literackich (Kruk pisze nacechowane indywidualnym stylem aforyzmy), również w malarstwie artysta stosuje swego rodzaju skróty myślowe, choć może bardziej adekwatne byłoby określenie – wizualne…
Kiedyś żonglował mnóstwem elementów, dzisiaj poddaje je selekcji, grupuje, konstruując prace bardziej tajemnicze, symboliczne i wymagające od widza większego wyciszenia. Kruk debiutował w latach 80., więc na przestrzeni czasu ewoluował, jego obrazy niejako „przepoczwarzały się”, ale jedno zawsze było dla nich wspólne – broniły malarstwa jako medium. Były pochwałą artystycznej kreacji, twórczej swobody i niezależności. Raz grały wieloma dźwiękami jak orkiestra, to znowu szeptały wiersze, ale zawsze wypływały z głębokiej wiary w sztukę i optymistycznego założenia, że to właśnie w sztuce wszystko jest jeszcze możliwe…
Bogna Błażewicz