Kamil Stańczak Peryferia
Otwarcie: 03.04.2009, godz.: 18.00
Niedoskonałość wszelkich peryferyjnych, zapomnianych, pozostających na marginesie miejsc, obiektów a nawet pojęć bywa dojmująca, może prowokować, skłaniać do destrukcji lub ingerencji. Zbaczając, choćby nieznacznie z reprezentacyjnych traktów komunikacyjnych niechybnie trafić musimy na budynki, których ściany pokrywają mniej lub bardziej interesujące graffiti, na budowle, o których pierwotnej funkcji kompletnie zapomniano, na porzucone obiekty, ulice lub całe obszary, które ową szansę na istnienie gdzie indziej niż na marginesie utraciły lub nigdy jej nie miały. Mnogość podobnych widoków dostarczają nam podróże i intensywna obecność obrazów medialnych w naszym życiu.
Takie miejsca, o nieustalonej do końca tożsamości, niepewnej funkcji, pozostające na peryferiach naszej codziennej aktywności, stały się od pewnego czasu przedmiotem uwagi Kamila Stańczaka. Towarzysząca temu, trochę hopperowska, fascynacja nimi stała się z kolei jednym z motorów jego aktualnych działań.
Jest to druga wystawa, którą artysta opatrzył tytułem „Peryferie”, poprzednia miała miejsce w Puławskiej Galerii Sztuki w listopadzie zeszłego roku. Wspólny tytuł nie oznacza jednak jej transferu w nowe miejsce. Wcześniejsza wystawa zdominowana była bowiem przez prace malarskie na płótnie, które obecnie ustąpiły miejsca niewielkim obiektom wykonywanym przez autora z godną modelarza precyzją. Trudno byłoby jednak połączyć je modelarską kolejką elektryczną, nawet taką z imitacją efektów pracy rodzimych grafficiarzy, tak kochających ruchome ściany „jeżdżących galerii”. Nie byłoby to możliwe, między innymi dlatego, że nie o efekt modelarskiej dosłowności lub imitatorską wiarygodność zabiega artysta. Jego celem nie jest również tworzenie makietowych, małych światów. Utrzymane w niewielkiej skali obiekty: małe budynki, bunkry, studnia, inne budowle o trudnym do odgadnięcia przeznaczeniu, wykonane w wyrazistej, nieco komiksowej stylistyce, mają pozostać wyizolowane, wycięte z rzeczywistości na kilka sposobów jednocześnie.
Na pewno dzięki ich zabawkowej skali, ale też przez sposób ich rozmieszczenia – kilka z tych obiektów, te zrośnięte z białą galeryjną ścianą – wygląda na lewitujące w przestrzeni. Detale niektórych, jasno sugerują zaburzenie skali w ramach tego samego obiektu. Najważniejszym jednak rodzajem zaburzenia ich relacji z rzeczywistością jest zabieg artysty, który na poziomie semiotycznym określić by można zachwianiem łączności między tym co znaczone, a tym co znaczące.
Dochodzi do tego dzięki specyficznym ingerencjom dokonywanym na tych obiektach. Niemal dosłownie, jakby się mogło wydawać, wyjęte z rzeczywistości i zmniejszone, zostają pozbawione spodziewanej, nawet w modelarskim mikroświecie, roli i natychmiast oblane przez artystę, farbą lub zanurzone w niej. Bywa, że wypływa z nich kolorowa plama, najczęściej w jednej, intensywnej barwie. Gęsta, formująca się w zastygłe struktury, sprawiające wrażenie zastygłej lawy.
Rozcięty malutki bunkier, którego mur w przekroju, okazuje się być różowy, zostaje zdemilitaryzowany, industrialne zbiorniki zanurzone zamiast w ziemi – w pomarańczowej farbie, toną w niej lub przeciekają, zawieszona w przestrzeni studnia okolona kapiąca czerwoną masą farby, ściekającej w dół ze skrawka ziemi „wyrwanego” wraz z nią nie obiecuje obecności wyimaginowanego źródła. Modele stają się rodzajem pastiszu, gry z pierwotnym znaczeniem, sposobem na oddzielenie formy od sensu. Wypływająca z nich lub okalająca je zastygła farba, zgodnie z sarkastycznym zamysłem autora, zmienia je w obiekty malarskie, pozbawiając je funkcji jakiej pierwotnie można by się po nich spodziewać. Może jest to sposób na nadanie nowego znaczenia, owym peryferyjnym, obarczonym pustką, przedmiotom, które w oczach artysty, to znaczenie utraciły?
Idąc jednak dalej tym tropem można by dotrzeć do punktu, w którym zaczęlibyśmy tylko strukturalistycznie „czytać” obiekty Stańczaka, lub polować na mity lub sensy, których pozbawione zostają poszczególne, dające się rozpoznać w zarysach budowle lub przedmioty – podczas gdy intencją ich autora było zapewne nadanie im także statusu obiektów estetycznych, przeznaczonych do odbioru zmysłami – statusu obiektów malarskich.
Dzieje się tak nie tylko dlatego, że pojawia się w nich kolor i materia farb. To raczej wynik działań polegających na sondowaniu przez ich autora możliwych do zagospodarowania przez malarstwo obszarów, oparte na tautologicznej w istocie, próbie definiowania tego obszaru poprzez działanie, które w założeniu może być malarskie. Spora część prezentowanych modeli to trójwymiarowa, ewokacja wizerunków, które już pojawiły się w obrazach artysty.
Stańczak jako malarz debiutował w Białej w 2005 roku podczas wystawy zbiorowej „Nova Biała”. Prace malarskie zaprezentował również podczas pierwszej wystawy indywidualnej („Następny proszę”), która odbyła się rok później, także w Białej. To zainteresowanie możliwościami uprawiania tej dziedziny sztuki, pociągnęło za sobą jego udział wystawie „Malarstwo Polskie XXI wieku” (Zachęta, 2007). Zaprezentował na niej machinę do malowania – jedno z kilku skonstruowanych przez siebie urządzeń, których funkcja pozornie oczywista, okazuje się alogiczna. Są wśród nich m.in. kusza do miotania farby oraz niewielka machina do latania. Łączy je z obecnie prezentowanymi obiektami elementarna absurdalność, ale też odwoływanie się do obrazów powszechnie funkcjonujących w naszej ikonosferze (np. szkiców machin wykonywanych przez Leonardo da Vinciego) na zasadzie pastiszu. Dwie z nich odnoszą zresztą do procesu powstawania obrazu – malowania.
Okalające modele, cieknące farby przypominają mi wystawę zatytułowaną „Malarstwo”, której autorem był Leon Tarasewicz (CSW Zamek Ujazdowski, 2003). We wnętrzu galerii, w strugach zastygłego tynku zabarwionego pigmentem w kolorach podstawowych, artysta zatopił betoniarki wraz z innymi narzędziami służącymi mu do przygotowania i wylania kolorowej lawy na podłogę i konstrukcje umieszczone wewnątrz galerii.
Różnice skali, ale i metody działania obydwu artystów są w oczywisty sposób różne, Stańczak „rozlewa” farbę z poczuciem humoru i kameralnie, Tarasewicz robi to z rozmachem i wydawać by się mogło, instynktownie. Obydwaj jednak próbują z pewną determinacją sondować nowe możliwe modusy działania artystów używających farb. Czy warto podejmować takie działanie w przestrzeni sztuki, w której podziały na poszczególne dyscypliny plastyczne już dawno przestały obowiązywać? Czy taka aktywność ma sens tuż po opadnięciu fali entuzjazmu dla tej dziedziny wywołanej m.in. przez artystów z kręgu Galerii Raster, którzy kilka lat wcześniej, malując podbili rynek i nie tylko rodzimą, scenę artystyczną?
Póki odnajduje się własny ton, rozpoznawalny język i własne środki, a tak dzieje się w przypadku Stańczaka – wtedy chyba tak.
Jego obiekty, mimo skali, a może właśnie dzięki niej i modelarskiej stylizacji, stają się na tyle sugestywne, że patrząc na nie mam wrażenie obcowania jedynie z projektem tego co dopiero mogłoby się wydarzyć, gdyby ich autor zdecydował się zmienić skalę na rzeczywistą, ale to byłaby już kompletnie inna historia …
Ernest Malik
___
Artysta zajmuje się malarstwem, grafiką, tworzy też skomplikowane konstrukcyjnie ruchome urządzenia.
Na wystawie w Białej prezentuje obiekty o charakterze modelarskich dioram. Są to miniaturowe fragmenty małomiasteczkowego świata, skrawki „przeterminowanej” , zużytej architektury, istniejące gdzieś na obrzeżach
miast.
Jest to prezentacja zagadkowa i niesamowita w formie opowieści o realnych lub fikcyjnych zdarzeniach, dla których sprzyjającym tłem zdaje się być sceneria dawno zarośnięta chwastami. Każda z bardzo precyzyjnie wykonanych makiet zaskakuje doborem łączenia elementów. Zastygłe lawy farb czy owady w zestawieniu z budowlami tworzą niezwykłe fragmenty krajobrazów innej rzeczywistości – zdegradowanej, odrzuconej i obcej.
Wystawa czynna w dni powszednie w godz. 11.00-17.00 do 30 kwietnia br.
___
Kamil Stańczak (ur. 1980) jest absolwentem i pracownikiem Wydziału Artystycznego UMCS w Lublinie.
Ma w swoim dorobku m.in. W 2005 roku udział w „Novej Białej” w Galerii Białej w Lublinie, w „VI Krajowej Wystawie Malarstwa Młodych” w Galerii Awangarda we Wrocławiu, „Kunstmiroffsky” w Galerii Kordegarda w Warszawie, a w 2006 roku uczestniczył w „Konst Massan” w Sztokholmie, VI Biennale Sztuki „Sacrum” w Częstochowie, „Białej strefie” w Galerii Austriackiej w Warszawie, w wystawie „Malarstwo polskie XXI wieku” w Galerii Zachęta w Warszawie.