JADWIGA SAWICKA Raz na jaki czas

Otwarcie: 19.12.2008, godz.: 18.00

_DSC2233

Dzika karta

Papierowe serpentyny zwisające u sufitu, na których wydrukowano imiona i nazwiska kobiet. Kobiet, które przekraczając próg społecznej widzialności przestały być anonimowe i stały się kimś- znanym, rozpoznawalnym, sławnym, wpływowym, wybitnym. Możemy o nich przeczytać w encyklopedii, znajdziemy je w rozmaitych wersjach „who is who” i zobaczymy w telewizji. Ich dzieła odnajdziemy wśród bibliotecznych zbiorów, w muzeum i galerii, a twarz na okładce kolorowego magazynu lub ulicznym plakacie. Niektóre z nich sprawują władzę, inne walczą o to, by władza była sprawowana zgodnie z wolą ludu. Każda z nich wygrała swoją małą wojnę o bycie widzialną, o prawo do istnienia w świadomości innych, historii, pamięci, każda z nich odcisnęła osobiste piętno w sferze stanowiącej domenę jej działania.

Jadwiga Sawicka tworząc RAZ NA JAKIŚ CZAS potwierdza status tych wybitnych spośród kobiet, ale też zdradza naturę procesu, który doprowadził do nadania tego statusu i pozwala dostrzec jego konsekwencje. Stawanie się sławnym, wybitnym, widzialnym, a w końcu też nieśmiertelnym jest najważniejszą z nagród, które może nam zaoferować wspólnota, ale warunkiem jej otrzymania jest ofiarowanie wspólnocie siebie, przemiana osoby w personifikację tego, co społeczność ta wielbi i co potrzebne jest jej, by istnieć. Sławni i wybitni, nawet wówczas, gdy tworzą wyłącznie dla siebie, stają się nadwidzialni tylko wtedy, gdy osobistym przykładem poświadczą istnienie tego, w czego realność chcemy wierzyć. Swój wyjątkowy status zyskują dzięki temu, że stali się lustrem, w którym możemy się przejrzeć i uwierzyć, iż jako gatunek, jako Europejczycy i Polacy, ale też jako Warszawiacy, mieszkańcy Osiedla Kosmonautów i ulicy Wrzosowej jesteśmy równi bogom, że stać nas na przenoszenie gór, błyski genialności, heroizm, bezgraniczne oddanie innym i dobroć będącą udziałem tylko świętych. Społeczność czci wybitne i sławne jednostki warunkowo – gdy przekonująco ożywią one napisane dla nich role i tylko na czas trwania przedstawienia, którego są one częścią i w którym urealnia się aktualna wersja kulturowego i społecznego ładu. Nieprzypadkowo więc spektaklom sławy, w których społeczeństwo celebruje samo siebie, towarzyszą dramaty zrzucania z cokołów, zapominania i wypierania z naszej świadomości tych, przed którymi jeszcze wczoraj chyliliśmy czoła, którym oddawaliśmy hołd, przysięgaliśmy wierność i oddanie aż po wieczność. Śladami tych dramatów są pomniki przedstawiające osoby, których dokonania znane są tylko historykom, nazwiska widniejące na tabliczkach z nazwami ulic, których nie sposób z czymkolwiek dla nas ważnym skojarzyć, strony podręczników szkolnych przypominające o bohaterach, których należy znać, ale z którymi już nie sposób się identyfikować, internetowe strony czczące idoli z przeszłości, których kultowi oddaje się już tylko garstka najbardziej fanatycznych wyznawców.

Praca Jadwigi Sawickiej zdaje się więc przede wszystkim mówić o nietrwałości uwielbienia, pomnikowania i celebracji najwybitniejszych spośród nas. A także o tym, że „wielkie nazwiska” to fetysze ukrywające społeczne warunki ich wytworzenia. Fetysze, które podobnie jak karnawałowe dekoracje pozwalają nam wierzyć, iż rzeczywistość jest podniosła, wyjątkowa, ekscytująca, choć jest taką tylko RAZ NA JAKIŚ CZAS.

Jednocześnie, czego w żaden sposób przeoczyć nie można, nadruki na serpentynach to nazwiska wybitnych kobiet, a więc osób, które jeszcze do niedawna były nieobecne w panteonie ludzkich bóstw. Kobiety, których imiona Sawicka przypomina nie skupiają na sobie społecznej uwagi grając ciałem, a więc tym atrybutem, który przez wieki legalizował obecność żeńskiej części ludzkiego gatunku, w kulturze i świecie przez niego stworzonym. Nie znajdziemy tu więc nazwisk Brigitte Bardot, Marilyn Monroe, Claudii Schiffer, Doroty Rabczewskiej, Ilony Staller, czy Madonny. Artystka na paskach papieru umieściła imiona tych kobiet, które złamały konwencję i nie potrzebowały atrakcyjnego ciała, by istnieć i być kimś. Kobiet, które wkroczyły w domeny zarezerwowane do niedawna dla mężczyzn i stały się politykami, uczonymi, artystkami, politycznymi przywódcami i społecznymi aktywistkami.

Na pierwszy rzut oka praca Sawickiej wydaje się być więc kolejnym manifestem feminizmu równości mówiącym do widza prostym tekstem: Jesteśmy takie same jak Wy , bo wśród nas, podobnie jak wśród mężczyzn, są również osoby ucieleśniające najważniejsze dla społeczeństwa wartości, wzorce i role. Jednocześnie forma, w której roszczenie do bycia takim samym zostaje w tej pracy wyrażone, podważa jego zasadność i zdradza konsekwencje, jakie niesie jego urzeczywistnienie. Serpentyny zadrukowane nazwiskami sławnych i wybitnych kobiet, uformowane w karnawałową dekorację podpowiadają, iż tożsamość przedstawicieli obu płci urealnić się może tylko RAZ NA JAKIŚ CZAS, zaś kobiety nie kontrolują warunków na jakich wypowiada się: Jesteśmy takie same jak Wy. To one mają stać się podobne do mężczyzn, to one muszą dowieść, iż są pełnowartościowymi aktorami życia społecznego i twórcami kultury, to one muszą ubiegać się o uznanie dla swoich dzieł i idei. Co więcej serpentyny wskazują, iż walka o równość polegająca na udowadnianiu, iż istnieją wybitne, genialne, wpływowe kobiety skazana jest na porażkę, bo zwycięstwo w niej sprawia, iż nierówności skryte w cieniu reflektorów, poza sceną i na co dzień, stają się jeszcze bardziej niewidoczne. Dekoracja Sawickiej nie celebruje więc, jak wiele innych prac feministycznych, małych i wielkich zwycięstw odnoszonych przez kobiety, nie wyraża dumy z ich rosnącej siły, wpływów i obecności w przestrzeni społecznej widzialności, ale raczej gorzko przypomina, iż kobiety uczestniczą w grze, której reguł nie piszą i do udziału w której je doproszono przyznając im dziką kartę. Ta ostatnia zawsze daje nadzieje na zwycięstwo, ale też stygmatyzuje tych, którzy ją otrzymali, przypomina o ich statusie, o miejscu zajmowanym w szeregu.

Marek Krajewski

JADWIGA SAWICKA (ur.1959) jest absolwentką Akademii Sztuk Pieknych w Krakowie (dyplom w pracowni Jerzego Nowosielskiego. Tworzy obrazy, fotografie, obiekty (również w przestrzeni publicznej), instalacje tekstowe. Przy realizacji fotografii i instalacji tekstowych współpracuje z Markiem Horwatem. Miała wystawy indywidualne m. innymi w Galerii FF w Łodzi (1996), Otwartej Pracowni w Krakowie (1996, 1997, 1999, 2002, 2007), w Galerii Foksal w Warszawie (1998, 2001), w Bunkrze Sztuki w Krakowie (2003), w Galerii Kronika w Bytomiu (2004), Atlasie Sztuki w Łodzi (2005), w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie, Galerii Starmach w Krakowie, w Galerii Arsenał w Białymstoku (2006).

Uczestniczyła w wielu wystawach zbiorowych, m.in. Kobieta o kobiecie w Galerii BWA w Bielsku-Białej (1996), Współczesna Polska Fotografia w Instytucie Polskim w Paryżu, What you see is what you get w Galerii Medium w Bratysławie (1999), 2000 Postindustrial Sorrow Nassaurischer w Kunstvereinw Wiesbaden, Scena 2000 w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie (2000), Zawody Malarskie w Galerii Bielskiej BWA (2001), Architectures of Gender w Sculpture Center w Nowym Jorku (2003), Pod flagą biało-czerwoną. Nowa sztuka z Polski w Estonian Art Museum w Talinie, Contemporary Art Centre w Wilnie, National Centre for Contemporary Art w Moskwie (2004), 2005 Strażnicy doków w Instytucie Sztuki Wyspa w Gdańsku (2005), Ciepło/zimno- Letnia miłość w Galerii Zachęta w Warszawie (2006), „pamięć tej chwili z odległości lat, które miną” w dawnej fabryce Schindlera w Krakowie (2007).
Mieszka i pracuje w Przemyślu.