Anna nawrot Z drugiej ręki

Otwarcie: 23.04.2004, godz.: 18.00

Czynna do: 21.05.2004, w godz.: pon.-pt. w godz. 11.00-17.00

P4213398

Anna Nawrot jest absolwentką Instytutu Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie. Dyplom z malarstwa w Pracowni prof. M. Stelmasika obroniła w 1983 roku. Od 1985 roku prowadzi Galerię Białą w Lublinie.

Tworzywem obecnej ekspozycji są używane krawaty pochodzące ze sklepów z używaną odzieżą. Wystawa nawiązuje do poprzedniej realizacji z 2001 roku, kiedy to Ania pokazała wyłącznie własne, białe suknie, które związane były z jej biografią. Historia życia została zamknięta w śladach białych sukienek (np. ślubnej czy pierwszej kupionej za własne pieniądze).

Aktualna wystawa zawiera setki obcych, anonimowych krawatów, które Ania skrzętnie wyszukuje w okolicznych sklepach z używaną odzieżą. Wśród zgromadzonych krawatów nie ma dwóch takich samych. Męskie krawaty przeistaczają się w obiekty; finezyjne suknie, które łączą w sobie dwie cielesności męską i żeńską. Anonimowy tłum właścicieli porzuconych krawatów zostaje wpisany w strategię kulturowego upiększania ciała poprzez strój.

W 1998 Ania napisała: „Białe czyste prześcieradło, na które kładę się sama…”. Prześcieradła, białe rwane płótna, szyte płócienne piramidy, to stan artystycznych poszukiwań Ani, które wiążą ją z jej prywatną tożsamością. Prześcieradła zyskiwały personifikację w różnorodnych formach. „Ból” na nich zapisany przerodził się w strzępy rwanej materii. Z ulubionej, w swoim czasie, białej sukni w 2001 roku pozostały kawałki podartej materii a z sukni ślubnej jedynie tiulowy welon. To swoiste katharsis dokonane na poprzedniej wystawie w Galerii Białej stało się zachowanym i porzuconym brzemieniem życia. Życia codziennego, które tak chętnie w chwili obecnej wykorzystują artystki najmłodszego pokolenia. W wypadku Ani ten stan jest ciągłą transformacją i uwidacznia się w procesie artystycznych przemian.

Krawaty pojawiły się znienacka i zaczęły zajmować coraz to większą powierzchnię mieszkania przy Zana w Lublinie. Momentami nie dawało się przejść z korytarza do kuchni. Zakład krawiecki o totalnych cechach destrukcji, gdzie powoli wyłaniały się klarowne postaci manekinów, które okrywane folią przed kotami, dobierającymi się do poszczególnych krawatów, opuszczały mieszkanie zwalniając miejsce następnym.

Krawaty pojawiły się w niemal obsesyjnych ilościach. Nastąpił fenomen przeistoczenia: dość brudne, pogięte, znoszone i poskręcane kawałki ozdobnych materii, po wyprasowaniu wracały do swojej pierwotnej formy, odkrywając z powrotem możliwość ubarwiania męskich karków. Natychmiast też pojawiał się powab seksualnych skojarzeń. Upinane na manekinach traciły powoli pierwiastek męski stając się bardziej kobiecym erotycznym fluidem. Owo przeistoczenie jest swoistym odtworzeniem historii przebytej fizycznie drogi krawatów: kupionych – wykorzystanych – porzuconych – i „odzyskanych” za przeciętną kwotę około 1 zł za sztukę.

Przeniesiony los, nienazwana historia i własne uwikłania w męską cywilizację stanowią treściową zawartość tej wystawy. Ostatecznie trudno rozstrzygnąć czy świadectwo płci jest tu określone czy tylko zagmatwane. Nici powiązań, kontekstów i konfliktów przyjmują formy ozdobne i nieco obojnakie. Może to jest kamuflaż ? Może pod szowinistycznym krawatem i piękną suknią pojawia się jakiś stan, który rodzi się na naszych oczach i do końca nie mamy pewności co on oznacza ?

A może to jest to, co Ania powiedziała w 2001 roku:

„Dziś znowu mogę być w (białej) sukni w białej sali…”

Jan Gryka,
Lublin, kwiecień 2004